Okres Euro to dobra okazja do przedstawienia światu swoich
poglądów na temat piłki nożnej. Całkiem naturalnie budzą się skrywane latami
talenty trenerskie, niemal każdy ma swój najlepszy pomysł na to jak powinien
wyglądać skład idealny, prawie wszyscy wiedzą, która reprezentacja wygra. Istny
piłkoszał, cytując jedną z wielu okazjonalnych reklam.
Jest jednak pewna grupa osób, elita intelektualna, która
przygląda się temu szaleństwu z dużym niesmakiem, można nawet pokusić się o
stwierdzenie – z pogardą. Prawdziwe Feministki, bo to o nich mowa, jako jedyne
potrafią spojrzeć na Euro obiektywnie. One nie dają się omamić pustymi
frazesami o tym, że Euro jest ważnym wydarzeniem w świecie sportu, któremu
przyświeca piękny duch rywalizacji.
Prawdziwe Feministki wiedzą, że Euro jest tylko przykrywką
dla ekspansjonistycznych zapędów mężczyzn, którzy chcą kontrolować świat w
każdej sferze. Z tego powodu to tzw.
wielkie wydarzenie sportowe zdominowało media, które, jak powszechnie
wiadomo, są narzędziem władzy. Piłka, niekwestionowany symbol męskiej głupoty,
pojawia się na każdej okładce, jest w nagłówkach gazet, programach
publicystycznych, informacyjnych, filmach dokumentalnych, portalach
internetowych, w reklamach, wszędzie.
Najbardziej żenujący poziom prezentują celebryci.
Przekrzykując się, każdy chcę piękniej i bardziej bezrefleksyjnie wyrazić swój
zachwyt nad tym żałosnym widowiskiem pseudosportowym. Odzierają się tym samym z
godności. Czym innym są oczywiście Prawdziwe Feministki. Ich publiczne propozycje
bojkotu Euro i obrażanie wszystkich kibiców tego świata to po prostu wołanie
o wolność kobiet, które są ciemiężone tą szowinistyczną dyktaturą sportową.
Jeśli jakaś Prawdziwa Feministka nie może swobodnie wyrazić
swoich poglądów w telewizji, nie ma opcji nawet na artykuł w podrzędnym piśmie,
zawsze pozostaje Internet. Na szczęście tutaj nie m ograniczeń, są za to
portale społecznościowe. W sieci zawsze, w bardziej lub mniej kontrowersyjny
sposób, można wyrazić swoją wielką dezaprobatę dla tego przejawu męskiego
zdziecinnienia. Dzięki temu każdego dnia na profilu społecznościowym lub blogu
Prawdziwej Feministki można przeczytać jak bardzo jest zmęczona tymi
infantylnymi wydarzeniami i jak niewyobrażalnie pragnie zakończenia tego chorego
przedsięwzięcia. Wpisy te pojawiają się regularnie, nawet jeśli miejsce
zamieszkania zagorzałej przeciwniczki piłki nożnej wskazuję na to, że wszelkie
realne utrudnienia związane z Euro omijają ją szerokim łukiem.
Dzięki Prawdziwym Feministkom można wreszcie zrozumieć, że
Euro jest jak zaraza. Nieważne jak dana feministka się stara – nie może od
niego uciec. Wszędzie bombardują ją plakaty, gazety, telewizja, czy bezmyślni
ludzie manifestujący swoim strojem oddanie tej bezsensownej i bezwartościowej
sprawie. Najprawdopodobniej wśród jej znajomych też znajdzie się mnóstwo osób
zainfekowanym zainteresowaniem piłką nożną, którzy bez najmniejszego wstydu i
taktu, od czasu do czasu (a właściwie na każdym kroku), pozwalają sobie na
uwagi dotyczące np. tego jaki był wynik ostatniego meczu. Inna sprawa, że
Prawdziwa Feministka nigdy nie zachowuje się jak tchórz i kiedy w zasięgu jej
wzroku lub słuchu pojawia się motyw Euro, nie odchodzi, tylko dzielnie
uzewnętrznia swój stosunek do sprawy.
Samo widowisko sportowe jest kiepskie w sposób nie dający
się wyrazić słowami. Prawdziwa Feministka nigdy nie zrozumie jak można
emocjonować się mężczyznami, którzy w krótkich gaciach ganiają za piłką.
Podobnie jak prawdopodobnie żadna Prawdziwa Feministka nigdy nie pojmie czym
jest spalony, co to rzut wolny, pole karne i nawet gdyby zmuszono ją do
obejrzenia 100 meczów najlepszych klubów, nigdy nie dojrzy tam taktyki.
Oczywistym jest, że poziom intelektualny Prawdziwych Feministek jest tak duży,
że ogarnięcie tak głupich rzeczy jest poza ich zasięgiem. Brak znajomości zasad
tej gry, czasem wręcz rażący, nie jest oczywiście przeszkodą by konstruktywnie
ten sport krytykować.
Prawdziwe Feministki wiedzą też doskonale co reprezentują
sobą piłkarze. Jeśli jakiś kibic uważa, że doskonały piłkarz jest zarówno
sprinterem, jak i maratończykiem, umie błyskawicznie myśleć przewidując ruch
przeciwników i zawodników z drużyny, ma niesamowity refleks, bardzo dobry
balans ciała, musi być silny fizycznie, zwrotny, odporny psychicznie, posiadać
niezwykłe zdolności gry zespołowej, bezbłędnie opanować setki podań, strzałów
itp., to ów kibic jest w błędzie. Prawdziwa Feministka wie, że piłkarz, to nikt
inny jak napompowany testosteronem półanalfabeta, który nie umiał znaleźć
bardziej kreatywnego ujścia swoich emocji, jak walenie piłką po trawie.
Trudno też pominąć fakt, że Euro jest zwyczajnie
konsekwencją przerośniętego męskiego ego. Miesiącami to mężczyźni są w centrum
uwagi. Ogromne, bogate stadiony mogą wyleczyć z każdego kompleksu, są w końcu
wizualizacją męskiej władzy i potęgi. Do tego dochodzi ten męsko-małpi szał,
wywoływany rozgrywkami niby-sportowymi. Bez sensu. Od razu wskazuje to na
wyższość kobiet nad mężczyznami. Kobiety nie są w stanie zjednoczyć się i
zaangażować w jedną sprawę. Można tłumaczyć to na dwa sposoby - są bardziej złożone intelektualnie, więc nie
mogą znaleźć jednej płaszczyzny zainteresowania, w której odnalazłyby się
niemal wszystkie. Alternatywnie – jest to wynik tego, że latami były ograniczane
przez mężczyzn i nie miały szans odkryć wspólnej pasji. Każda odpowiedź jest
dobra, bo posiadanie wielu wykluczających się poglądów jest cechą
charakterystyczną myślenia Prawdziwych Feministek. Wierutnym kłamstwem
byłoby natomiast stwierdzenie, że Prawdziwe Feministki po prostu nie potrafią
się zintegrować i odnaleźć jeden, klarowny, wspólny cel czy hobby.
Poza tym wiadomo, że infantylni mężczyźni nie liczą
pieniędzy wydanych na dobrą zabawę. Nieważne, że bez dofinansowań pewnie nigdy
nie powstałoby tyle dróg w tak krótkim czasie, ani nie zmodernizowano by tylu
dworców, lotnisk itp. To bez znaczenia, najważniejsze są pieniądze wywalone w błoto,
tzn. w stadiony. Niektórzy mężczyźni bronią się, że Euro jest okazją do
promocji naszego pięknego kraju i szansą na większe zyski z turystyki. Nic bardziej mylnego,
jest to tylko pretekst do tego by zjechały się tutaj prostytutki z całego świata.
W tym kontekście oczywiście nie jest ważne, że wiele z tych kobiet samodzielnie
wybrało taką drogę. Nie jest też istotne, że niektóre Prawdziwe Feministki
uważają, że prostytucja to zawód jak każdy inny. W tym konkretnym przypadku
kobiety prostytuując się, zostaną wykorzystane przez traktujących je
przedmiotowo niewyżytych mężczyzn. Prawdziwe Feministki nie zgadzają
się z takim postępowaniem i domagają się szanowania kobiet. Nie można traktować prostytutek jak ciała służące zaspokojeniu męskich
fantazji, dlatego wiele Prawdziwych Feministek broni tej sprawy demonstrując światu
swoje nagie piersi.
Nieskończenie dużo złego można powiedzieć o Euro, jeśli
tylko jest się Prawdziwą Feministką. Wszędzie można dostrzec czyhające
zagrożenia, czy przejawy seksizmu, szowinizmu, egoizmu, infantylizmu i wielu
innych szkodzących światów –izmów. Ku radości wszystkich zniewolonych kobiet,
Prawdziwe Feministki nie poddają się i
wciąż walczą o prawo do świata bez jakichkolwiek przejawów męskiej dominacji,
męskich zainteresowań, męskiej radości.
Na cała szczęście świat składa się również z mądrych feministek, kobiet, które kibicują
piłce nożnej i mężczyzn, którzy nie znoszą tego sportu oraz całej masy ludzi,
którzy nie kategoryzują swoich poglądów, chociaż je posiadają.